Marże kredytów hipotecznych rosną, bo WIBOR zachorował?
W temacie: Aktualności, Banki i kredytyBanki żądają od hipotecznych kredytobiorców nawet pięciokrotnie większych marż niż przed kryzysem. Czy do pompowania marż przyczynia się wskaźnik WIBOR, który przestał odzwierciedlać sytuację na rynku pieniądza?
Ostatnie miesiące to zły czas dla osób, które chciałyby wziąć kredyt hipoteczny. Ceny nieruchomości spadają, ale w bankach trudno pożyczyć pieniądze na ich zakup. Bankowcy żądają co najmniej 10-20 proc. wkładu własnego, skrupulatnie prześwietlają zdolność kredytową każdego klienta. A jeśli już udzielą kredytu – to żądają w zamian wysokiej marży. W niektórych bankach – np. w DomBanku, GE Money, Polbanku – marże przekraczają 3-4 proc. A jeszcze rok temu banki pożyczały pieniądze pod hipotekę, zadowalając się 0,8-procentową marżą.
Wysoka marża podbija oprocentowanie kredytu. W przygniatającej większości umów oprocentowanie ustalane jest bowiem jako suma ceny pieniądza na tzw. rynku międzybankowym (w przypadku kredytów złotowych obrazuje ją stawka WIBOR) oraz właśnie marży banku. WIBOR wynosi dziś tylko 4,1 proc., ale jeśli dodać do tego marżę banku, oprocentowanie kredytu może sięgnąć nawet 8-9 proc. rocznie.
Bankowcy mówią, że nie mają innego wyjścia, jak narzucać coraz wyższe marże, bo będący podstawą oprocentowania WIBOR przestał odzwierciedlać prawdziwą cenę pieniądza.
Przed kryzysem to WIBOR decydował o cenie pieniądza. Banki zdobywały gotówkę na kredyty, głównie pożyczając pieniądze od siebie nawzajem. Teraz to się zmieniło. Banki nie mają do siebie zaufania i nie chcą udzielać sobie pożyczek. Rolę rynku międzybankowego przejęły więc depozyty klientów. W czasie kryzysu to z naszej kieszeni, a nie od konkurencji, banki biorą pieniądze na kredyty. Tyle że cena tych pieniędzy jest zupełnie inna – dużo wyższa.
– Proszę spojrzeć, ile trzeba płacić za depozyty. Największe banki dają za lokaty po 5 proc. rocznie, a mniejsze nawet 6,5-7 proc. To są prawdziwe koszty pozyskiwania przez nas pieniędzy na kredyty, a nie 4,1 proc., które pokazuje trzymiesięczny WIBOR – mówi Mariusz Karpiński, prezes Meritum Banku.
Bankowcy tłumaczą, że gdyby wpisywali do umów z klientami oprocentowanie kredytu w takiej wysokości jak przed kryzysem – np. WIBOR plus 1,5 pkt proc. marży, czyli w sumie 5,5 proc. – to dopłacaliby do interesu, bo za lokaty muszą płacić znacznie więcej. – Rozjazd między wysokością stawki WIBOR i rzeczywistym kosztem pieniądza stale się zmienia. Banki nie wiedzą, ile marży doliczyć klientowi, żeby wyjść na swoje. I na wszelki wypadek powinny brać tę wyższą – tłumaczy. Tyle że marże kredytów są ustalane raz na cały okres kredytowania, więc ich wysokość będzie się klientom odbijała czkawką przez długie lata.
Dlaczego WIBOR przestał odzwierciedlać sytuację na rynku pozyskiwania pieniądza? Ta stawka ustalana jest na podstawie deklaracji dilerów bankowych, po jakich cenach udzieliliby pożyczki innym bankom. Tyle że większość banków wprowadziła limity na transakcje z innymi bankami. Banki są skazane na pozyskiwanie pieniędzy pod kredyty z innego źródła – poprzez zbieranie lokat.
Problem WIBOR-u zauważył w czwartkowym wywiadzie dla „Dziennika” Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK. – Obecnie wycena pieniądza na rynku międzybankowym traci jakąkolwiek wartość. Banki już nie wiedzą, jak oprocentować i tak rzadko udzielane kredyty. Na poziomie WIBOR plus 2 proc.? To tak, jakby ktoś kupował pomidory na giełdzie warzywnej po 10 zł, a na straganie sprzedawał po 5 zł – powiedział Morawiecki.
Niektóre banki, mając do wyboru pobieranie bardzo wysokich marż lub dopłacanie do interesu, po prostu przestają udzielać kredytów. Tak jak hiszpański Santander, który w ogóle zlikwidował dział kredytów hipotecznych. Banki teoretycznie mogłyby zrezygnować z WIBOR-u jako stopy odniesienia dla ceny kredytu, ale nikt nie ma pomysłu, co w zamian. – W USA większość kredytów ma stałe stopy procentowe. U nas tego niestety zrobić się nie da – mówi Iwona Pugacewicz-Kowalska z Banku Pocztowego.
Zdaniem niektórych bankowców Rada Polityki Pieniężnej powinna się zastanowić, czy jest sens dalej obniżać stopy procentowe. – Efekt kolejnych obniżek jest odwrotny do zamierzonego. Rada chce, żeby kredyt był tańszy, ale im niżej w wyniku obniżek oficjalnych stóp spada WIBOR, tym bardziej rosną marże kredytowe banków. A to z kolei zmniejsza dostępność kredytów – ostrzega Mariusz Karpiński.
źródło: Gazeta Wyborcza
Komentarze