Ceny mieszkań poszły ostro w dół
W temacie: Aktualności, Ceny mieszkań, Deweloperzy i mieszkaniaRynek mieszkaniowy podnosi się z zapaści, w którą wepchnął go kryzys. W marcu sprzedano o 20 proc. mieszkań więcej niż w lutym. Ten miesiąc z kolei był lepszy od stycznia o prawie jedną trzecią. „Klienci ruszyli na rynek z masowym przekonaniem, że tak tanio już później nie będzie i warto wykorzystać nadarzającą się okazję”-tłumaczy Łukasz Madej z ProDevelopment.
Eksperci są jednomyślni. To, że sprzedający – zarówno deweloperzy, jak i osoby prywatne – znacznie obniżyli ceny, natychmiast przełożyło się na ilość transakcji. Kupić lokale zdecydowali się klienci, którzy mieli pieniądze lub zdolność kredytową, lecz zwlekali miesiącami, czekając na lepsze oferty.
Łukasz Madej, szef firmy konsultingowej ProDevelopment, jest przekonany, że na rynku pojawi się więcej klientów niż dotychczas. „Wzrosty z lutego i marca będą na pewno kontynuowane w kwietniu i maju. Wychodzimy z ogromnego dołka” – mówi Madej. Podkreśla jednak, że musi minąć wiele miesięcy, by wróciły czasy, gdy mieszkania sprzedawały się na pniu. „Pamiętajmy, że pod koniec roku sprzedaż nieruchomości spadła o blisko 90 procent” – dodaje.
Także Waldemar Mazan, wiceprezes Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości, widzi poruszenie na rynku. „Ludzie wciąż traktują nieruchomości jako dobre, pewne inwestycje. Jest kryzys, nie włożą pieniędzy ani w giełdę, ani w fundusze inwestycyjne” – mówi. „Osoby, które od dłuższego czasu wstrzymywały się z zakupem nieruchomości, czekając na spadki, teraz wróciły na rynek. Możliwość negocjowania wysokich upustów sprawia, że ceny mieszkań są już niższe niż przed rokiem” – dodaje Aleksandra Szarek, specjalista rynku nieruchomości Home Broker.
W podjęciu decyzji o kupnie mieszkania pomógł też rządowy program „Rodzina na swoim”, który finansuje część odsetek od kredytów hipotecznych – ocenia Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse. „Większość naszych klientów dopytuje się o ten program, tak więc ten rok z pewnością będzie rokiem <Rodziny na swoim>” – mówi DZIENNIKOWI.
W części miast limity cen rządowymi z dopłatami są już wyższe niż ceny rynkowe. Tak jest np. w Poznaniu, gdzie budżet państwa dopłaci do mieszkania, którego cena za metr kwadratowy wynosi 7,2 tys. zł. Na rynku można już znaleźć lokale po 5,2 tys. Podobnie jest we Wrocławiu, gdzie dopłaty obejmą metr mieszkania kosztujący maksymalnie 6,2 tys. zł, podczas gdy średnia cena metra w tym mieście to obecnie 5,7 tys. zł.
W Warszawie różnica limitu dopłat i średniej ceny rynkowej nie jest wielka – 7,2 tys. w stosunku do 7,7 za metr kwadratowy. Najgorzej jest pod względem dopłat w Krakowie, gdzie program „Rodzina na swoim” obejmuje lokale do 5,3 tys. zł za metr, a realna, rynkowa cena jest o ok. 900 zł wyższa.
źródło: Dziennik
Komentarze