Mieszkania znów się sprzedają

W temacie: Aktualności, Deweloperzy i mieszkania

Mieszkania znów się sprzedająDrgnęło i to mocno. Po miesiącach zastoju sytuacja na rynku nowych mieszkań wraca do normalności. Do niedawna byli tylko sprzedający, teraz są także kupujący

Gdy po ubiegłorocznym boomie budowlanym nastąpił krach, bydgoscy deweloperzy pozostali z nadwyżką kilkuset niesprzedanych mieszkań. W sytuacji, gdy banki nie udzielały kredytów, a wielu ludzi nie było pewnych zawodowej przyszłości, w ostatnich miesiącach ubiegłego i pierwszych tego roku do transakcji dochodziło od wielkiego dzwonu. Od marca sytuacja zaczyna się jednak powoli zmieniać na lepsze.

Po pierwsze, banki zaczęły rozluźniać surowe obostrzenia przy udzielaniu kredytów hipotecznych. Po drugie, deweloperzy, którzy wcześniej mimo kryzysu deklarowali, że nie będą obniżać cen mieszkań, spuścili z tonu. Cena metra kwadratowego spadła z ubiegłorocznego poziomu 5,6-5,8 tys. zł do przedziału 4,4-4,9 tys. zł.

Obniżki oscylują na poziomie 10-15 proc. W efekcie zakończyła się patowa sytuacja, w której klienci czekali na dalsze spadki, a deweloperzy na koniec kryzysu.

– Oczywiście o bardzo dobrej koniunkturze nie można jeszcze mówić, ale rynek wraca do normalności. Decyzji o zakupie własnego lokum nie można przecież odkładać w nieskończoność. Poza tym przy obecnych cenach warto zdecydować się na transakcję. Skutecznym stymulatorem okazał się również rządowy program „Rodzina na swoim” – tłumaczy Mirosław Grott, prezes Kancelarii Nieruchomości Class.

Powrót klientów potwierdzają również deweloperzy. – Obecnie sprzedajemy od 20 do 30 mieszkań miesięcznie, co można uznać za całkiem przyzwoity rezultat – uważa Tomasz Bartosiński, dyrektor ds. handlowych Marbudu, jednego z największych inwestorów w branży mieszkaniowej w Bydgoszczy. – Oczywiście nie jest to rewelacja w porównaniu ze złotymi czasami sprzed 2 lat, gdy tylko na etapie koncepcji budowlanej sprzedawaliśmy blisko 200 lokali miesięcznie.

Czego można spodziewać się na rynku nieruchomości w bliższej i dalszej przyszłości? Prognozy nie są jednoznaczne. Przez najbliższe miesiące ceny nie powinny jednak rosnąć, bo na rynku pozostały jeszcze spore nadwyżki po boomie. Z drugiej strony dalsze spadki też są mało prawdopodobne, bo cena poniżej 4 tys. za metr oznaczałaby dla inwestorów sprzedaż ze stratą.

Niewykluczone jednak, że w dalszej perspektywie mieszkań zabraknie, a w efekcie ceny rozpoczną wspinaczkę.

– Może się tak zdarzyć, że zaraz po mieszkaniowej górce pojawi się dołek – nie wyklucza prezes Grott. Dlaczego? – Deweloperzy sparzyli się na kryzysie i teraz praktycznie nie rozpoczyna się żadnych nowych inwestycji. Gdy wyczerpią się aktualne rezerwy, mieszkania znowu mogą stać się towarem deficytowym. To jednak oczywiście tylko jeden z wariantów rozwoju sytuacji. W obecnych warunkach bardzo trudno jest o pewne prognozy.

Tomasz Bartosiński scenariusz z gwałtownym przejściem od nadwyżki do deficytu uważa jednak za mało prawdopodobny.

– Taka sytuacja może się wydarzyć w takich miastach jak Warszawa, gdzie rynek deweloperski jest bardzo silny, a nadwyżka z czasów boomu jest ogromna – przekonuje. – Na naszym lokalnym rynku deweloperów nie ma zbyt wielu, więc nie powstała gigantyczna nadwyżka, która mogłaby wstrzymać nowe inwestycje na lata. Nasza firma planuje rozpoczęcie budowy 156 nowych mieszkań na Górzyskowie już pod koniec tego roku.

źródło: Gazeta.pl

Tagi: , , , ,

Skomentuj