Mieszkania tańsze już nie będą

W temacie: Ceny mieszkań, Deweloperzy i mieszkania

Mieszkania tańsze już nie będąJeśli kupować własne „M”, to teraz. Mieszkania potaniały w ciągu roku średnio o dziesięć procent, ale w niektórych miastach spadek wyniósł nawet kilkanaście procent. Dlatego są coraz mniejsze szanse na jeszcze większy spadek cen – oceniają specjaliści z rynku nieruchomości.

Ci, którzy na początku roku liczyli na drastyczne spadki cen mieszkań w związku z zapaścią na rynku nieruchomości, mogą być rozczarowani. Ceny owszem spadły, ale najwyżej o kilkanaście procent. – To nie był gwałtowny spadek. To raczej pełzający kryzys – mówi Jarosław Strzeszyński, ekspert Monitora Rynku Nieruchomości.

Ceny nie spadały, bo deweloperzy i właściciele mieszkań wstrzymywali się ze sprzedażą, licząc na koniec zapaści na rynku. „Mieszkania po niższych cenach sprzedawali jedynie ci deweloperzy, którzy musieli – mieli np. do spłacenia kredyty za działki budowlane. Ci, którzy mogli sobie pozwolić, by poczekać na przypływ gotówki, tego nie robili, czekając na lepsze czasy” – wskazuje Strzeszyński.

Wiele wskazuje na to, że się doczekali. „Początek roku był rzeczywiście fatalny, na rynku nie odchodziło praktycznie do żadnych transakcji. Ale od marca liczba transakcji stale rośnie i w czerwcu oraz lipcu była większa niż przed rokiem” – twierdzi Emil Szweda, analityk Open Finance. Przeszkodą nie było nawet zaostrzenie kryteriów przyznawania kredytów przez banki. Według raportu Open Finance spora część obecnych transakcji finansowana jest gotówką.

Popyt wyhamował przecenę. „Porównując notowania z marca i lipca, w większości miast odnotowaliśmy stabilizację lub ich niewielki wzrost, za wyjątkiem Warszawy, gdzie ceny spadły o 0,2 proc.” – czytamy w raporcie. Swój udział w kreowaniu popytu miał rządowy program „Rodzina na swoim”, czyli dopłaty do kredytów hipotecznych. W ciągu pół roku udzielono ich prawie 12,5 tys. „Z naszych obserwacji wynika, że dopłaty zwiększyły o ok. 20–30 proc. popytu na kredyty hipoteczne, więc miały one spory wpływ na obecne ożywienie na rynku” – dodaje Szweda.

Zdaniem Jarosława Szanajcy, prezesa Dom Development, kredyty z dopłatą wpłynęły jednak jedynie na rynek wtórny. Dla nowych, droższych mieszkań dopłaty okazały się zbyt małe i obwarowane zbyt wieloma ograniczeniami. Jednak po zapowiadanym podniesieniu limitów najprawdopodobniej strumień pieniędzy z kredytów z dopłatą szerzej zacznie dopływać do deweloperów. Na zwiększenie ich oferty przyjdzie jednak pewnie trochę poczekać, bo ostatnich kilkanaście miesięcy było okresem wstrzymywania inwestycji. „Przez ostatnie 12 miesięcy nie rozpoczęliśmy żadnego nowego projektu” – przyznaje Szanajca. A to oznacza, że gdy popyt na mieszkania będzie rósł, a deweloperzy wyprzedadzą zapasy, należy się liczyć z kolejnym wzrostem cen.

źródło: Dziennik

Tagi: , , , ,

Skomentuj