Dom na sprzedaż na Śląsku? Kredyt hipoteczny i tak tylko dla najbogatszych
W temacie: Aktualności, Deweloperzy i mieszkaniaTy też marzysz o domku jednorodzinnym z ogródkiem, poza miastem lub na wsi, ale nie dalej niż 30 km od aglomeracji? No to jesteś jednym spośród 80 proc. mieszczuchów z podobnymi marzeniami.
Tak wynika z najnowszego sondażu SMGKRC/Aegis Media, który zapytał mieszkańców aglomeracji w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców o ich marzenia o własnym „M”.
Okazuje się jednak, że marzenia nie idą w parze z możliwościami finansowymi i tylko niektórych stać na ich realizację, mimo że od 5 lat większość inwestycji w nieruchomości finansowane jest u nas z kredytów.
– Najczęściej udzielane przez banki kredyty hipoteczne mieszczą się w granicach 200-300 tysięcy złotych – mówi Agata Chrzanowska, dyrektor marketingu bankowości hipotecznej Banku Millennium. Podobne sumy podają przedstawiciele innych banków, więc można uznać, że to średnia wojewódzka.
Za takie pieniądze można w Śląskiem kupić co najwyżej mieszkanie na rynku wtórnym o powierzchni ok. 50-70 m kw. Wszystko zależy od miasta i dzielnicy. Zaś mieszkania na nowych osiedlach to wydatek od 4,5 tys. zł za metr kw. w górę. Nic więc dziwnego, że aż 65 proc. osób kupujących mieszkania, nabywa je na rynku wtórnym.
– Zaledwie 35 procent kupuje lub rozpoczyna budowę domu jednorodzinnego, finansowanego kredytem hipotecznym – mówi dyrektor Chrzanowska.
To oznacza, że pozostali zaczynają budowę nie mając środków na jej finansowanie.
Wraca zatem sposób realizacji marzeń od domku z ogródkiem, znany z czasów słusznie minionych, czyli metodą gospodarczą. A taka inwestycja może trwać nawet 10 lat.
Potwierdzają to dane Głównego Urzędu Statystycznego. W 2011 roku domy jednorodzinne stanowiły prawie 56 proc. nowo oddanych mieszkań, a skoro banki nie przyznają się do finansowania takiej ich liczby, powstały ze środków własnych inwestorów, a nie z kredytu.
– Zakładałem, że na dom o powierzchni stu metrów kwadratowych wystarczy mi 300 tysięcy złotych zarobione na Zachodzie. Podczas budowy okazało się jednak, że kosztorys jest mocno niedoszacowany – mówi Krzysztof z Zawad koło Kłobucka. Budowę ukończył wydając o 30 proc. więcej pieniędzy niż planował.
– Gdyby nie działka otrzymana w prezencie od rodziców, nie udźwignąłbym budowy małego domku, a i tak inwestycja ciągnęła się przez 5 lat – kończy.
Wśród tych, którzy decydują się na dom, aż 30 proc., tak jak Krzysztof, buduje na działce, którą mieli wcześniej. Tylko co szósty spełnia marzenia kupując gotowy nowy dom.
Modne dzielnice
KATOWICE Najwięcej domów jednorodzinnych buduje się w dzielnicach południowych – Zarzecze, Podlesie, Kostuchna.
ZABRZE Grzybowice to hit ostatnich lat. Świetnie skomunikowana z centrum miasta, Gliwicami i Tarnowskimi Górami.
GLIWICE Tu wciąż popularne są dzielnice Brzezinka i Ostropa.
CZĘSTOCHOWA Najwięcej nowych domów jednorodzinnych powstaje w dzielnicy Północ oraz na Lisińcu (zachodnia dzielnica).
RYBNIK Ochojec, najmłodsza północna dzielnica, przyłączona z Pilchowic. DK 78 łączy ją z Gliwicami. Na południu miasta z kolei popularny jest Zamysłów, leżący przy trasie do Wodzisławia.
BIELSKO-BIAŁA Straconka, południowo-wschodnia dzielnica u pod-nóża Beskidu Małego. Stare Bielsko w północno-zachodniej części miasta, w dolinie Potoku Starobielskiego.
SOSNOWIEC Między Klimontowem a Sielcem osiedle Kukułek – nowe budownictwo na dawnych łąkach. Nowe domy powstają też w dzielnicach zielonych, jak Cieśle, Bór, Ostrowy Górnicze.
DĄBROWA GÓRNICZA Popularne są: Okradzionów, Błędów, Łosień, Sikorka, Antoniów.
Wracają budowy metodą gospodarczą
Krzysztof Jarecki, właściciel składu materiałów budowlanych Mat-Bud pod Częstochową:
Jeszcze kilka lat temu w większości przyjmowaliśmy zlecenia podpisując na wyłączność umo-wy dotyczące kompleksowego dostarczanie materiałów do budowy „od piwnicy po dach”. To było wygodne dla klienta, który otrzymywał solidny rabat i miał pewność, że budowa będzie przebiegać zgodnie z harmonogramem, bo dbaliśmy o terminowe dostarczanie zamówionych materiałów.
Sami też byliśmy zadowoleni z takiej współpracy, bo zyskiwaliśmy pewnego kontrahenta z przewidywalnym portfelem zamówień. Kiedy banki zaczęły zaostrzać politykę kredytową, od razu zauważyliśmy to w naszych zamówieniach. Już ubiegły rok był dużo słabszy pod względem umów kompleksowych, a obecny w stosunku do sytuacji nawet sprzed dziesięciu lat to prawdziwa tragedia. Choć może się wydawać, że na Jurze buduje się dużo, to jak za komuny coraz więcej inwestycji prowadzonych jest metodą gospodarczą. Wbrew pozorom w wielu wypadkach to wcale nie obniża kosztów, bo wydłuża czas budowy. A ceny materiałów i robocizny nie stoją w miejscu.
źródło: Dziennik Zachodni
Komentarze